Znowu nastąpiła dłuższa przerwa w blogowaniu. Wiadome - urlop:). Co zaś się tyczy urlopu, to kolejny raz przekonałam się, że planować to sobie można... Moja lista "rzeczy do zrobienia" nie została zrealizowana, co oczywiście mnie nie zaskoczyło, gdyż liczyłam się z tym, że zrobię z niej tylko kilka rzeczy. Tak też się stało. Ważny był jednak dla mnie wyjazd. Kilka dni, gdzieś w górach, aby odpocząć i nabrać sił. Już myślałam, że może pogoda spłata nam figla (patrząc na tegoroczne lato), jednak, o dziwo, była dość udana. Po niecałych dwóch dniach, gdy już zrobiliśmy plany dotyczące tego gdzie idziemy, co oglądamy i kiedy, nasza Madzia niespodziewanie dostała w nocy gorączki. Ten scenariusz jest już nam dobrze znany - zapalanie gardła. Tak też było tym razem i nic innego nam nie pozostało jak szybki powrót do domu. Po kilku dniach zaczęła czuć się lepiej, lecz wtedy postanowiłam (nieświadomie) do niej dołączyć i również się rozchorowałam. I tak siedzę teraz i płaczę od kilku dni i już nie wiem czy to z powodu strasznego kataru, czy minionego urlopu;).
Tyle z negatywnych rzeczy. Teraz coś bardziej pozytywnego. Niedawno były moje urodziny. I z tego, blogowego miejsca chciałam pochwalić się swoim mężem, a raczej pochwalić męża, który w tym roku z tej okazji zrobił dla mnie tort. Wspomnieć muszę, że nie upiekł nigdy żadnego ciasta, tym bardziej tortu, także jest to jego pierwszy taki kulinarny wyczyn. Przepis na ten, bananowo - brzoskwinowy, tort, maż znalazł w internecie. I cóż można powiedzieć - wyszedł mu, więc myślę, że pochwała jest bardzo wskazana:).
Dzięki temu, że miałam tort, mogłam mieć i świeczkę, którą zdmuchnęłam, oczywiście pomyślawszy wcześniej życzenie:). A takie urodzinowe życzenie i to jeszcze ze świeczką musi się przecież spełnić:):).
Aby troszkę szyciowo było pokażę Wam kosmetyczkę, której właścicielką jest teraz moja siostra. Będzie jej służyć (gdy tylko zacznie się studyjny czas) do przechowywania tych wszystkich niezbędnych rzeczy, znajdujących się w torebce. Mam nadzieję, że siostra poskromi te gubiące się rzeczy, które na ogół najtrudniej jest znaleźć w chwili gdy je szukamy;).
Nie będzie dziś o sukience z poprzedniego posta. Sukienka ma się dobrze i już nawet "zaliczyła" jeden ślub. Nie posiadam jednak jeszcze zdjęć. Aby je zrobić muszę poczekać, aż mój płaczliwy stan minie i dopiero wtedy powstanie post z cyklu - moja pierwsza sukienka.
Na razie już tylko pozdrawiam i dużo zdrowia życzę (sobie i Wam!) :)
Współczuję , że nie wyszło najlepiej z tym urlopem, ale zdrowie pociechy najważniejsze! Męża należy pochwalić, bo tort wygląda pysznie i to piękne życzenia od niego na Twoje urodziny, a przy okazji- wszystkiego dobrego, miłych , słonecznych dni w Twoim życiu! Natomiast kosmetyczka jest cudna i zrobiona ze smakiem!
OdpowiedzUsuńSkładam więc spóźnione: Wszystkiego Najlepszego i życzę ci dużo zdrowia, szczególnie teraz kiedy choroba Cię męczy. Tort zrobiony przez męża wygląda apetycznie :), a kosmetyczka jest naprawdę piękna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
cudownego masz męża, piękny torcik. Wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńJa również życzę Wszystkiego Najlepszego!
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia.
Taki tort to nie przelewki :) Wygląda bardzo apetycznie a mąż jak najbardziej zasłużył na pochwałę.
Kosmetyczka wygląda bardzo elegancko. Jest śliczna.
Danielo, Czarna Jagodo, Aldona i Renka - dzięki za życzenia:). Kolejny roczek minął...
OdpowiedzUsuńTort rzeczywiście (tak jak wygląda) jest smaczny, a że mąż cudowny? wiem:):) (choc czasem o tym zapominam).
Wszystkiego dobrego dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńMąż bardzo uzdolniony kulinarnie!
Bardzo podoba mi się ta kosmetyczka, oczywiście ciężko teraz myślę jak się wszywa zamek błyskawiczny bo nie wiem:( Maszynę mam od 2 tygodni, to dla mnie na razie abstrakcja, ale się dowiem!
Dziękuję za TWOJE komentarze i odwiedziny!
pozdrowienia ślę,