środa, 4 września 2013

Miętowe candy

Na moim blogu o szyciu miętowe candy  - zapraszam :).
http://szycioteka.blogspot.com

Pozdrawiam i zapraszam:)
Yvonne

niedziela, 7 lipca 2013

Dżem i tylko dżem

Tak wygląda śniadanie Madzi. Może nie zupełnie tak, jak przedstawione jest to poniżej :). Nie podaje jej codziennie dżemu w słoiku z kapturkiem i zamiast krakersów je najczęściej chleb, ewentualnie bułki, ale przede wszystkim jest to dżem! Jeśli śniadanie i chleb (lub kolacja, ale tutaj dostaje często coś innego), to tylko z dżemem. Jeśli nie ma dżemu to zje z samym masłem. Czasami zjada kanapkę z szynką, a raczej najpierw szynkę, a potem chleb z masłem.  Przekonywanie do innych produktów przynosi, jak na razie, marne efekty. Jeśli zechce spróbować czegoś nowego, to już jest to sukces, który niestety nie trwa długo, bo podjęta próba kończy się stwierdzeniem "to jest niedobre".
Jak na razie, może nie codziennie, ale niestety często na stole obecny jest tylko dżem. Aby mieć pewność, ile zawartości dżemu jest w dżemie (a raczej owoców w dżemie:), "dżemiś" robiony był przez moją mamę. W tamtym roku mama zrobiła kilka słoików, które rozeszły się dość szybko, więc teraz przygotowała większy zapas. Głównie dla Madzi, choć nie powiem, że ja też od czasu do czasu lubię podjeść ten truskawkowo - jagodowy przysmak :).




Czy u Was wygląda to podobnie? Znacie jakieś sposoby na przekonanie dziecka do zjedzenia czegoś innego? Czytałam kiedyś o tym, że nową rzecz można podawać dziecku, z tego co pamiętam, nawet do 15 razy, aby ją zaakceptowało, choć chyba i tak nie jest to pewne. Muszę się przyznać, że do takich prób, często brakuje mi cierpliwości.

Pozdrawiam :)
yvonne


środa, 12 czerwca 2013

Po przerwie

Witam po długiej przerwie.
Powodem mojej nieobecności była zima, która jak wiadomo trwała w tym roku wyjątkowo długo. Choroby dzieci, po których chorowałam także ja, przeplatały się ze sobą przez kilka dobrych miesięcy. Zdarzał się taki miesiąc, w czasie którego zaliczyłam tylko dwa wyjścia na zewnątrz, a były to wizyty u lekarza! I jak w takiej sytuacji mieć energię i chęć do działania? Niby groźniejsze choroby udało nam się pokonać, ale te mniej groźne, wlekące się, przechodzące z jednego członka rodziny na drugiego, zadomowiły się w naszym domu na długo.
To wszystko nie napawało mnie wielkim optymizmem, a sprawę nie ułatwiała opóźniające swoje przyjście wiosna. Kiedy jednak pojawiała się, wypatrywana chyba przez większość ludzi, tegoroczna wiosenka, pojawiało się także więcej sił.
Potem jeszcze urlop nad morzem. Nie wiem tylko, czy wyjazd z dwójką małych dzieci można nazwać do końca urlopem, skoro wraca się po nim tak samo (a może i bardziej) zmęczonym! Samo słowo "urlop" już niedługo będzie miało dla mnie negatywne znaczenie (urlop wychowawczy, urlop w czasie urlopu wychowawczego).
W każdym bądź razie, przemierzyliśmy nocą prawie cały nasz kraj, aby pooddychać nadmorskim powietrzem. 


          Jedną z codziennych atrakcji były spacery po molo.


Zaliczyliśmy też zwiedzanie portów. Tych mniejszych i większych.



I oczywiście obowiązkowo plaża.







Przez ten cały czas starałam się aby znaleźć czas na szycie. Starać musiałam się bardzo, co nie zawsze jednak owocowało tym czego bym chciała.
Na szczęście powstało kilka rzeczy, które można pooglądać na moim nowym blogu. Osoby zainteresowane tematem szyciowym zapraszam bowiem tutaj. Będzie to blog wyłącznie o szyciu. Ten zaś będzie nadal prowadzony, ale w wersji domowej (czytaj dom, dzieci, życie:).

Do zobaczenia:)
yvonne