czwartek, 28 kwietnia 2011

Nałóg szyciowy

Miałam dziś trochę czasu aby poszyć i od razu czuję się lepiej. Zauważam u siebie pewne symptomy nałogu. Muszę, no po prostu muszę przynajmniej od czasu do czasu coś uszyć. Jeśli nie mam jak tego zrobić przez kilka dni staję się rozdrażniona, smutna, nie mogę znaleźć chęci na te wszystkie czynności, które trzeba wykonać w ciągu dnia w domu i przy dziecku. Gdy mam choć trochę czasu na szycie wraca radość, spokój i chęci do chociażby sprzątania kuchni po raz dziesiąty w ciągu jednego dnia. W sumie mam dni gdy bardziej ciągnie mnie do wyszywania, a kiedy indziej wolę szyć na maszynie. Tu i tu jednak jest igła i nitka, więc zalicza się to pod tą samą kategorię nałogów. Oczywiście nie chcę leczyć się z tego uzależnienia:). Myślę, że nie jestem w tym osamotniona.

Dziś torebka z lnu, z haftem i sznurkiem:)


Pozdrawiam:)

sobota, 23 kwietnia 2011

Na słodko

Już prawie po świętach. Zdecydowanie za szybko mijają. Tyle przygotowań, a potem ledwo coś się poczuje świętowania, a jest już po wszystkim... O odpoczynku jakoś też nie ma mowy, bo ciężko odpocząć zaliczając kilka spotkań przy zastawionym stole, w ciągu dwóch dni. Uroki świąt:).

Dziś będzie bardziej przepisowo niż szyciowo. Na ogół rzadko piekę. Mam jednak kilka przepisów, które wiem, że się sprawdzą i ciężko je zepsuć. Oczywiście są też  łatwe :). Ten przepis polecam więc tym nie wprawionym w pieczeniu. Przetestowałam na sobie (piekarce z przypadku:). Kopertki robiłam kilka razy robione i zawsze były udane:). 




Serowe rożki

Składniki:
25 dag zmielonego twarogu 
25dag marganyny
25dag mąki
marmolada
opakowanie cukru waniliowego
cukier puder

Przygotowanie:
Przesianą przez sito mąkę, posiekaną margarynę, twaróg i cukier waniliowy zagnieść na gładkie ciasto.Wstawić do lodówki na 3 godziny. Wyjąć z lodówki i na oprószonej mąką stolnicy rozwałkować na cienki placek. Z placka wycinać kwadraty o bokach 8 na 8 cm. Na środek każdego kwadratu nałożyć łyżeczkę marmolady. Złożyć na pół i mocno docisnąć brzegi. Układać na natłuszczonej blasze i piec 25 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika ostudzić i posypać cukrem pudrem. 

Smacznego:)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Bombka, tulipan, a może storczyk:)

Wspominałam kilka postów wcześniej o czarnej, uszytej przeze mnie spódnicy. Miała być bombka, ale powstało bardziej coś podobnego do tulipana:). Jak widać zakładki ma:) (chciałam aby było widać to na zdjęciu:). Może nie widać tego, ale zakładki są także z tyłu. Ma też podszewkę, ale tego to już oczywiście nie widać:). Podszewkę wszyłam po to, aby spódnica bardziej "sterczała" i dzięki niej to właśnie robi. Jest to moja pierwsza spódnica, dlatego ma też błąd. Powiem tylko, że już będę pamiętać na zawsze, iż zamek wszywa się z lewej strony! :). Na szczęście nie rzuca się to w oczy, więc mogłam się nawet nie przyznawać. :)








Kilka zdjęć storczyków, z łańcuckiej storczykarni, aby było bardziej wiosennie:).
Jeśli chodzi o mnie, to lubię kwiaty, choć sama jeszcze średnio radzę sobie z ich uprawą. Tak naprawdę to nie ma we mnie jakiejś chęci na razie do zajmowania się kwiatami. W całym domu mam ich tylko 4 sztuki, w tym dwa storczyki. Może jak trzeba będzie zająć się tworzeniem ogrodu znajdzie się we mnie zapał i chęci ogrodnicze :). Jednak na pewno jeszcze nie w tym roku...







Pozdrawiam:)

sobota, 9 kwietnia 2011

Wirus i taniec

Ostatnie dni nie należały do przyjemnych. Trójkę naszych dzieci z rodziny - Madzie oraz dwie córki brata dopadł wirus wywołujący wymioty i biegunkę. Dziewczyny dość często bawią się ze sobą, więc jak chorują to też często razem. Najmłodsza wciąż jest w szpitalu, środkowa - nasza Madzia - miała podaną kroplówkę i leczymy ją w domu, przy najstarszej obyło się bez wizyty w szpitalu.
Nasza Madzia jest bardzo ruchliwa, nie usiedzi 3 minuty w miejscu i bardzo lubi wygłupy. Serce więc boli jak leży biedactwo cały dzień i nie ma siły nic zrobić, nie może nic zjeść, wcale się nie uśmiecha. Oj nie lubię takich sytuacji i takich chorób. Pojawiają się zawsze znienacka i odbierają mi siły do wszystkiego. Czasem nie wiem co robić, np czy już jechać do szpitala, czy jeszcze nie. Wiadome jak to jest z odwodnieniem u takiego dziecka. Może dojść do niego bardzo szybko.
Na szczęście sytuacja powoli wraca do siebie i dzisiaj Madzia zaczęła już wspinać się do kranu, nalewać wody do kubka i nieść ja do swojej wanienki. Także nie jest z nią już zle:).

***

Było o życiu, więc teraz o szyciu:). Niedawno uszyłam taką oto torbę.







Haft wyszyłam już dość dawno. Byłam dokładnie jeden dzień przed wyznaczoną datą porodu, gdy go skończyłam. A dokładniej to kończyłam mając już lekkie skurcze porodowe. Skończyłam jednak (lepiej zająć się wyszywaniem niż panikowaniem:), pojechałam do szpitala i za kilka godzin Madzia była już z nami:).

Jeszcze jedna kopertówka na koniec. Bardzo podobna do innych. Mnie osobiście podoba się najbardziej ze względu na kolory. Chodzi głównie o kolor haftu, który powoduje, że kopertówka jest taka żywsza i bardziej wesoła:). Na zdjęciu wygląda jakoś bladziej, więc musicie uwierzyć na słowo:).




Pozdrawiam:)