Niestety, tak u nas w tym roku wyglądało lato. Angina, zapalenia gardła atakowały Madzię bez ostrzeżenia. Przynajmniej dla nas nie było żadnych wyraźnych objawów tego, że w nocy pojawi się wysoka gorączka i po chwili przerwy wszystko zacznie się od początku. Gdyby ktoś mnie zapytał w ostatnim czasie, czy uprawiam jakieś sporty ekstremalne, to z całą pewnością powiedziałabym, że tak! Opieka nad dwójką dzieci, gdy jedno ma wysoką gorączkę, jest zazdrosne o drugie, które też wymaga opieki i miewa czasem bóle brzuszka, z pewnością jest sportem ekstremalnym. Bo jak w tym samym czasie nosić na rękach dwójkę płaczących maluchów, które nie powinny przebywać zbyt blisko siebie? Na razie choroby minęły i oby długo nie powróciły! Za kilka dni Madzia stanie się przedszkolakiem, a taki początkujący przedszkolak z tego co się orientuję, lubi sobie pochorować. Tego (chorób oczywiście) boję się najbardziej, ale po cichu mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
W ostatnim czasie bardzo mało siedziałam przy maszynie. Uszyłam fartuchy na zamówienie, jednak nie zostały one sfotografowane.
Mam jednak coś do pokazania, a mianowicie kołderkę, która powstała już jakiś czas temu. Szyłam ją wolniutko, jak tylko znalazłam chwilę czasu, a że z tymi "międzyczasowymi" chwilami kiepsko, to od wycięcia pierwszego kwadratu, do obszycia kołderki lamówką minęło kilka tygodni. Muszę przyznać, że spodobało mi się takie zszywanie kwadracików:).
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :)