Wszystko to bowiem znajduje się na hafcie, który ostatnio wyszyłam. Już dawno nie wyszywałam nic wielokolorowego. Ostatnio królowały u mnie tylko hafty monochromatyczne. Postanowiłam zmienić to i trochę zaszaleć z kolorami;). Zaczynając haft po raz pierwszy narysowałam sobie linie, które ułatwiają wyszywanie!. Nigdy tego nie robiłam, bo zawsze żal było mi czasu. Niestety należę do osób, które nie lubią robić wykrojów, ale najlepiej od razu chciałabym coś szyć, wyszywać, bez wielu przygotowań. Brakuje mi na to cierpliwości :). Tym razem sama przekonałam się, że linie pomagają w wyszywaniu! Choć akurat w tym hafcie trochę namieszały w efekcie końcowym, a dokładniej to namieszałam ja, gdyż numerując rzędy pominęłam rząd numer 9. Kto widział już ten wzór zorientuje się, że brakuje trzech napisów. Haftować miałam powoli, może nawet pół roku, więc kupiłam tylko kilka mulin i wyszywałam skacząc sobie po kanwie. Wszystko wyszyłam o wiele, wiele szybciej. Nie mogłam się oderwać od wyszywania, aż haft nie był skończony. O braku rzędu nr 9 zorientowałam się dopiero w połowie wyszywania... całe szczęście, że to tylko napisy odpadły, bo przeżyłam chwilę grozy ;).
Niech Was nie zmyli róż. Haft powstał na białej kanwie.
A teraz jeszcze więcej słodkości. Chodzą te słodkie rzeczy za mną ostatnio jak nie wiem! Od czasu do czasu, muszę, no po prostu muszę zjeść coś na słodko;). Kiedyś pisałam o placuszkach z jabłkami, a dziś będzie o plackach bananowych. Oto przepis.
Składniki
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka kefiru ( raczej potrzeba dodać więcej kefiru lub mniej mąki)
2 jajka
2 banany
1 opakowanie cukru waniliowego
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki sody
olej do smażenia
Sposób przygotowania
Żółtka utrzeć z cukrem waniliowym, dodać kefir, mąkę i sodę. Składniki wymieszać. Banany obrać, pokroić w drobną kostkę, skropić sokiem z cytryny. Wymieszać z ciastem. Ubić pianę z białek. Połączyć ją delikatnie z ciastem.
Ciasto kłaść na rozgrzany olej, formując płaskie placki. Smażyć z obu stron na złoty kolor. Podawać polane płynnym miodem.
Jakiś czas temu dostałam także wyróżnienie od Justyny.
Justynko, bardzo Ci za nie dziękuję:). Mam napisać prawdy o sobie (nie koniecznie te dobre). Jedną z nich jest z pewnością to, że średnio nadaję się do tego typu zabaw. Nagle nie wiem co miałabym napisać, więc z pewnością złamię wszystkie zasady związane z tym wyróżnieniem. Napiszę tylko o moim wspomnianym braku cierpliwości do wykrojów wszelkiego rodzaju, a jednoczesnym posiadaniem cierpliwości do szycia, a nawet prucia, tego co źle uszyłam (co można było na ogół uniknąć np. robiąc wykrój - może czas się czegoś nauczyć!). Następną zasadę z nominacjami też łamię.
Nastał u nas czas malowania, układania podłogi i innych tego typu rzeczy. Mój pokoik do szycia (a także sypialnia i pokój Madzi) w końcu zaczną jakoś wyglądać;). Ja również nie próżnuję. Maluję, pomagam w układaniu i ogólnie cieszę się, że coś się dzieje:).
Dziękuję wszystkim osobom, które zapisały się na Candy i oczywiście jeszcze zapraszam. Postaram się wszystkich Was poodwiedzać w wolnej chwili.
Wiosna, wraz ze swoim przyjściem, dodała mi energii. Mam nadzieję, że Wam też:).
Pozdrawiam i do następnego napisania:).
Ależ, pysznie te ciacha wyglądają aż slinka cieknie!Gratuluję wyróżnienia.Hafcik kuchenny jest śliczny, mimo, że brak mu napisów! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńoj, wcale się nie dziwię, że nie mogłaś się oderwać od tego haftu! Jest fantastyczny i tak słodki, że chciałoby się go zjeść :) Wcale nie szkodzi, że brakuje napisów i tak wygląda super! :) Przyznam, że ja też nie potrafię się obyć bez słodyczy. Mimo tego, że lekarz stanowczo mi zabronił to nie mogę się powstrzymać :P Chyba wypróbuję Twój przepis na placuszki - wyglądają bardzo smacznie! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję też wyróżnienia!
Jeśli miałabyś ochotę to serdecznie zapraszam Cię do udziału w organizowanej przeze mnie wymiance z motywem kwitnącej wiśni :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Haft fantastyczny...efekt piorunujący;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaft jest naprawdę śliczny i pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo podoba mi się Twój hafcik. Zdjęcia i tematyka wokół świetnie się komponuje. Perfekcjonistka z Ciebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity haft, bardzo lubię takie wzory:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Śliczny hafcik. Ja ostatnio gustuję głównie w odcieniach brązu :)
OdpowiedzUsuńNa widok placuszków ślinka cieknie...
Pozdrawiam serdecznie.
śliczny hafcik, a ciasteczka wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńhaft jest cudny! i rzeczywiście jakby rózowy! ale klimat tworzy super!!
OdpowiedzUsuńPięknie szyjesz i haftujesz i nie ma co nad tym dyskutować:-). Powodzenia w remontowaniu, pokażesz efekty końcowe co? Pozdrawiam P.S. Kogo nosisz pod sercem i który to tydzień ciąży?
OdpowiedzUsuńEfekty pokażę, jak będzie co pokazać;)m. Co do tygodnia ciąży, to jestem już w 31 tygodniu - jak ten czas szybko płynie. A co do płci, to druga córa się szykuje.
OdpowiedzUsuńPewnie fajnie wyszywało się takie kolorowe wzory. Super wyszło :)
OdpowiedzUsuńAle cudeńko, słodkie i te kolory. Bajka :) Uwielbiam takie hafty :)
OdpowiedzUsuńZa ciosem - postanowiłam dalej przeglądać bloga ;) Sama trochę wyszywam, kiedy znajdę czas między szkołą a czytaniem ;D Świetne wzory. Ja zazwyczaj wyszywam z liniami, bo jak oczy zmęczone to łatwiej iść po linii, niż troszkę pomyśleć ;P
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze: zwolenniczką haftu nie jestem ;-) Ale Twoje dzieło SUPER!!! A do tego wszystkiego świetne zdjęcia postawiły kropę nad przysłowiowym "i" Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń