Nasza Madzia jest bardzo ruchliwa, nie usiedzi 3 minuty w miejscu i bardzo lubi wygłupy. Serce więc boli jak leży biedactwo cały dzień i nie ma siły nic zrobić, nie może nic zjeść, wcale się nie uśmiecha. Oj nie lubię takich sytuacji i takich chorób. Pojawiają się zawsze znienacka i odbierają mi siły do wszystkiego. Czasem nie wiem co robić, np czy już jechać do szpitala, czy jeszcze nie. Wiadome jak to jest z odwodnieniem u takiego dziecka. Może dojść do niego bardzo szybko.
Na szczęście sytuacja powoli wraca do siebie i dzisiaj Madzia zaczęła już wspinać się do kranu, nalewać wody do kubka i nieść ja do swojej wanienki. Także nie jest z nią już zle:).
***
Było o życiu, więc teraz o szyciu:). Niedawno uszyłam taką oto torbę.
Haft wyszyłam już dość dawno. Byłam dokładnie jeden dzień przed wyznaczoną datą porodu, gdy go skończyłam. A dokładniej to kończyłam mając już lekkie skurcze porodowe. Skończyłam jednak (lepiej zająć się wyszywaniem niż panikowaniem:), pojechałam do szpitala i za kilka godzin Madzia była już z nami:).
Jeszcze jedna kopertówka na koniec. Bardzo podobna do innych. Mnie osobiście podoba się najbardziej ze względu na kolory. Chodzi głównie o kolor haftu, który powoduje, że kopertówka jest taka żywsza i bardziej wesoła:). Na zdjęciu wygląda jakoś bladziej, więc musicie uwierzyć na słowo:).
Pozdrawiam:)
Dobrze że córeczka ma się już lepiej. Człowiek często jest taki bezsilny w obliczu choroby…
OdpowiedzUsuńPiękna torba i kopertówka. Hafcik dodatkowo dodaje uroku.