W weekend majowy zaplanowaliśmy pierwszy wyjazd z Madzią w Bieszczady. Dotarliśmy jednak tylko do prawie Bieszczad, bo w okolice Sanoka. Ważną rzeczą w wyborze miejsca było to, aby coś się działo wkoło. Madzia bowiem jeszcze nie z tych, którzy podziwiają piękno przyrody, czy też słuchają odgłosów natury. Dla niej im więcej się dzieje, tym lepiej. Odwiedziliśmy więc skansen, bo zawsze znalazł się tam ktoś z dzieckiem, do którego można się pouśmiechać, czy też różne większe osoby, które można zaczepiać. To ulubione zajęcia Madzi :).
Wyjazd ogólnie udany, głównie dlatego, że pierwszy od nie wiem jak dawna :). Powrotu wcześniejszego ze względu na pogodę i większego zmęczenia pomimo przejścia o wiele mniej kilometrów niż w dawniejszych czasach nie liczę. Wyjazdy z Madzią rządzą się innymi prawami :).
Niebieskie okna. Jakoś tak mi się bardzo podobają :). Oczywiście w drewnianych domkach, bo w murowanym jeszcze czegoś takiego nie widziałam i chyba dobrze, bo raczej średnio by to wyglądało:). Ogólnie chciałam mieć coś w takim kolorze w domu, mebel znaczy się. Jak na razie jednak nie mam nic w takim odcieniu niebieskiego (intensywnym) i jakoś nie wpasowuje się ten kolor w to co już mamy. Będę więc podziwiać tę niebieskość tylko na zdjęciach:).
I tak mi się jeszcze św. Franciszek spodobał :), a dokładniej ul, w takim oto franciszkowym kształcie:).
Pozdrawiam:)
Taki wypad to zawsze fajna sprawa pomimo pewnych niedogodnośći:)
OdpowiedzUsuńNiebieskie okna - hm... każdy ma jakieś swoje upodobania. Mi się marzy podłoga z bardzo ciemnego drewna i jeszcze pełno innych rzeczy... Może kiedyś...:)
Pozdrawiam cieplusio :)